Baśnie tysiąca i jednej nocy. Książka, która w pewnym czasie była uwielbiana przez moją córkę. Było to dla mnie zaskakujące z punktu widzenia zawartych wewnątrz ilustracji. Jak to być może, że rysunki, które wzbudzają mój wewnętrzny sprzeciw, a nawet odrazę, są towarem pożądanym przez moje niespełna trzyletnie wtedy dziecko. Ta wewnętrzna kontrowersja zmusiła mnie do przemyśleń i analizy sytuacji. Skoro ilustracje z punktu widzenia dorosłego są nieodpowiednie, jednakoż dla małego czytelnika stanowią one przedmiot fascynacji, to czy wytłumaczyć czytelnikowi, że rysunki są poprostu okropne i narzucić mu ten pogląd, czy też nie... Ostatecznie doszłam do wniosku, że ilustracje są wystarczająco okropne, aby pozwolić je dziecku oglądać... Ostatecznie nie traktowały one rzeczach zakazanych, nie spełniały jedynie moich kategorii "ładnych obrazków". Potwory zostały z nami na jakiś czas, a wraz z nimi Sindbad Żeglarz i jego przygody, Ali Baba w towarzystwie 40 niebezpiecznych rozbójników i inni bohaterowie. Nie wszystkie bajki przeczytałam Ali. Dwie zostały ominięte. Są na swój sposób ciekawe i nie można im odmówić mądrego morału, niemniej trzylatek, czy nawet pięciolatek może je odebrać w niechciany sposób.
Pomimo pewnych kontrowersji, które książka we mnie wzbudziła, polecam ją. Same bajki są ciekawe, egzotyczne, wciągające i nie za długie, co ma znaczenie przy wieczornym czytaniu :). Bajki te, czytałam kilkukrotnie z nieukrywaną przyjemnością, co nie zdarza mi się często... książki raz przeczytane wolę powierzać nowym czytelnikom lub moim półkom...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz