2 lis 2014

opowiedział dzięcioł sowie

Pięknie zilustrowane klasyczne opowiadanie Jana Brzechwy. Historia dwóch przedsiębiorczych zwierząt - wilka Barnaby i rysia Bazylego. Otwierają oni sklepy w lesie, specjalizujące się w różnych branżach. Dodatkowo nie mają dla siebie żaaadnej konkurencji, stąd łatwa pokusa o nie do końca uczciwe zwielokrotnienie swych zysków.... Leśnym zwierzątkom przestają podobać się metody stosowane przez wilka i rysia stąd pomysł.... sklepu spółdzielczego :) .... czy im się uda? Zboczcie sami....


"(...) Było tak: w sędziwym lesie, 
Który widać na bezkresie,
mieszkał bury wilk Barnaba, 
zamożniejszy od nababa.
Miał on skarbów pełne wory
i wciąż znosił do komory
smakołyki i frykasy,
z których słyną polskie lasy.

Miał Barnaba spryt handlowy, 
więc założył śród dąbrowy
sklep dla zwierząt. Na polanie
wybudował rusztowanie,
poukładał mech u góry,
pozatykał gliną dziury,
gałęziami ściany pokrył
i, z wysiłku cały mokry,
siadł za ladę. Na tej ladzie
smakowite kąski kładzie.
Każdy łatwo coś wyszuka:
jest tu przysmak dla borsuka,
jest pachnący ser dla lisa,
dla niedźwiedzia pełna misa,
coś dla kuny do zjedzenia,
świeża marchew dla jelenia,
dla jaszczurek smaczny żurek
i orzechy dla wiewiórek. 

Siedzi wilk Barnaba w sklepie
i zmrużywszy jedno ślepie
wszystkich woła i zaprasza:
- Komu jaja, komu kasza,
komu mleko na śniadanie?
U mnie w sklepie jest najtaniej! (...)

Brzechwa Jan, Opowiedział Dzięcioł Sowie






Brzechwa J., "Opowiedział dzięcioł sowie"


26 paź 2014

ćwiczymy spostrzegawczość!

Trzy dziewczynki w moim domu. Dwie trzylatki i jedna nastolatka. Czy istniej zabawa, która może zainteresować je wszystkie... pewnie nie jedna, ale ja na jednej się skupię - zabawa w spostrzegawczość! Zakupiłyśmy z Alą książkę formatu A2 w twardej okładce, wydawnictwa Dwie Siostry pt "Jesień na ulicy Czereśniowej". Książka zawiera jedynie ilustracje, ale za to bardzo szczegółowe, bo o szczegóły właśnie tu chodzi! Ja pytam, gdzie jest papuga, a dziewczyny szukają.... Wersja łatwiejsza polega na podpowiedzi "ciepło.....zimnoooo.....gorąco!". Moje dziecko od 3 tygodni angażuje gości w zabawę na ulicy Czereśniowej...na szczęście szczegółów jest wystarczająco dużo ;).





Wyd. Dwie Siostry, Jesień na ulicy Czereśniowej"

10 wrz 2014

Andrus i jego bajki ;)

Bajki dla dziecinnych.

Kto zna Artura Andrusa, temu instynkt zapewne podpowiada, że bez względu na słowo "bajki" w tytule (a może przede wszystkim dlatego), książkę tą NALEŻY POSIADAĆ. Co więcej. Jeśli ktoś pomaszerował do księgarni, książkę zakupił, a w następstwie przeczytał ten na końcu... wraca do strony pierwszej i zaczyna czytać od początku! O tak! Książka zasługuje na miano bestsellera zarówno w kategorii bajek dla dzieci jak i dla dorosłych.

PS. Nie mogę się jedynie zdecydować, czy bajkę lepiej się czyta, czy słucha. Tak owszem, książka zawiera audio book czytany przez samego Andrusa przy współudziale Bałtroczyka. Nieznośnie zgrany duet ;).

Na dobry początek....


"Skąd te bzdurki?

List kończył się tak:
    ...Babcia przesyła Panu pozdrowienia i mówi, że gdyby Pan do nas kiedyś przyjechał, to dałaby Panu chleba z masłem, ale go zjadła, kiedy jeszcze chodziła do laseczka, więc teraz może co najwyżej dać Panu gruszek w fartuszek. Ale pod warunkiem, że przywiezie Pan swój fartuszek i swoje gruszki. Babcia jest dziwna, a ja kończę, bo muszę trochę się oczyścić i wyprasować, bo wyglądam, jakby mnie ktoś wyciągnął krowie z gardła albo wilkowi z brzucha. Niech się Pan zabiera d roboty! Ściskam obie łapki.
Żona Zielonej Czapki

    Nie wierzyłem własnym oczom! dostałem list od prawdziwego Czerwonego Kapturka! Nie jest już małą dziewczynką. Wyrosła, wyszła za mąż za gajowego, który ją i jej babcię wielokrotnie wyciągał z brzucha wilka. A że gajowy nosił zieloną czapkę, teraz nie nazywają jej Czerwonym Kapturkiem, tylko Żoną Zielonej Czapki. (...)

Andrus Artur, Bajki dla dziecinnych






1 wrz 2014

uwaga olbrzym!

Baśnie tysiąca i jednej nocy. Książka, która w pewnym czasie była uwielbiana przez moją córkę. Było to dla mnie zaskakujące z punktu widzenia zawartych wewnątrz ilustracji. Jak to być może, że rysunki, które wzbudzają mój wewnętrzny sprzeciw, a nawet odrazę, są towarem pożądanym przez moje niespełna trzyletnie wtedy dziecko. Ta wewnętrzna kontrowersja zmusiła mnie do przemyśleń i analizy sytuacji. Skoro ilustracje z punktu widzenia dorosłego są nieodpowiednie, jednakoż dla małego czytelnika stanowią one przedmiot fascynacji, to czy wytłumaczyć czytelnikowi, że rysunki są poprostu okropne i narzucić mu ten pogląd, czy też nie... Ostatecznie doszłam do wniosku, że ilustracje są wystarczająco okropne, aby pozwolić je dziecku oglądać... Ostatecznie nie traktowały one rzeczach zakazanych, nie spełniały jedynie moich kategorii "ładnych obrazków". Potwory zostały z nami na jakiś czas, a wraz z nimi Sindbad Żeglarz i jego przygody, Ali Baba w towarzystwie 40 niebezpiecznych rozbójników i inni bohaterowie. Nie wszystkie bajki przeczytałam Ali. Dwie zostały ominięte. Są na swój sposób ciekawe i nie można im odmówić mądrego morału, niemniej trzylatek, czy nawet pięciolatek może je odebrać w niechciany sposób.
Pomimo pewnych kontrowersji, które książka we mnie wzbudziła, polecam ją. Same bajki są ciekawe, egzotyczne, wciągające i nie za długie, co ma znaczenie przy wieczornym czytaniu :). Bajki te, czytałam kilkukrotnie z nieukrywaną przyjemnością, co nie zdarza mi się często... książki raz przeczytane wolę powierzać nowym czytelnikom lub moim półkom...









10 sie 2014

księżniczka głogu, czyli śpiąca królewna

Władysław Ludwik Anczyc, "Księżniczka Głogu"

Książkę kupiłam na targowisku staroci w Spale. Była jedną z kilku wybranych z pudła "na wagę". Prawdę mówiąc sam tytuł nic mi nie mówił, jedynie nazwisko Anczyc kołatało się w głowie, ale nie potrafiłam przyporządkować go do odpowiedniej znanej mi osoby. Poza nazwiskiem moją uwagę przykuła okładka książki. Pisałam już, że lubię, gdy ilustracje wzbudzają we mnie pozytywne doznania estetyczne. Z okładką, i jak się później okazało również z całą książką, tak właśnie było. Ilustracje "Księżniczki głogu" są ... (hmm) interesujące...ciepłe, choć często dość straszne. Skądś już znałam ten "styl"... poszperałam sobie w internecie i już wiem! Julitta Karwowska-Wnuczak, autorka opracowania graficznego do... Kota Filmona! Ha! To było aż za oczywiste. Małą próbkę zamieszczam poniżej.
"Księżniczka Głogu" jest pewną interpretacją "Śpiącej Królewny" Charlesa Perrlauta. Podobno Anczyc opowiadał na papierze bajki zasłyszane w dzieciństwie od swojej Białoruskiej opiekunki. Zapewne w późniejszych latach dowiedział się kim był  Charles Perrlaut i zapoznał się z kilkoma jego utworami, niemniej nie można odmówić "Księżniczce Głogu" niepowtarzalnego uroku. Bajka opowiada o pewnym królestwie, w którym rządził mądry i bardzo dobry król. U boku jego rządziła równie dobra królowa. Mieli oni jedno jedyne zmartwienie - brak potomstwa. Pewnego dnia pojawia się wróżka, która obdarowuje parę maleńką dziewczynką. Dalszych losów nie będę opowiadać... samo porównanie do Śpiącej Królewny, wystarczająco dużo zdradza...

Książeczkę polecam. Obecnie można ją kupić na aukcjach internetowych już za 5pln. Poza tym samą bajkę znajdziemy również w zbiorze baśni polskich zebranych przez Stefanię Wortman pt "Woda Żywa".

W 1985 roku "Księżniczkę Głogu" można było oglądać na deskach teatru "Groteska" w Krakowie.
http://www.e-teatr.pl/pl/programy/2013_12/55225/ksiezniczka_glogu__teatr_groteska_krakow_1985.pdf





Władysław Ludwik Anczyc, "Księżniczka Głogu"

PS.
Nasz egzemplarz jest zupełnie zupełnie wyjątkowy, ponieważ posiada dedykację:
"NAGRODA DLA UCZNIA KLASY IA MAGDY BARTCZAK ZA BARDZO DOBRE WYNIKI W NAUCE I WZOROWE ZACHOWANIE" SZKOŁA PODSTAWOWA NR 50 W ŁODZI
:)