8 lis 2014

wspomnienie

Lubimy czytać.
Lubimy oglądać ładne ilustracje.
Lubimy mieć książki na wyłączność na naszych półkach....a półek coraz mniej...właściwie miejsca brak niemalże....

...ale nic to!


"Gałązka z Drzewa Słońca" , Baśnie Cygańskie. Jerzy Ficowski.


"Skąd jesteś?
Zewsząd.

Dokąd idziesz?
Wszędzie.

A po co?
Żeby zaprzyjaźnić się ze światem."

THAGAR SOVNAKUNO


To jedna z tych książek, która towarzyszyła mojemu dzieciństwu. Co więcej, stanowiła inspirację do rozwijania zdolności krasomówczych w gronie sześciolatków. Wieść rodzinna niesie, że w zerówce Kasieńka siadała na środku sali przedszkolnej, na taboreciku, a wokół niej wygodnie na dywanie usadowiała się grupa zerówkowiczów. Kasia zaczynała opowiadać...a grupa słuchała (podobno nawet z niemałym zaciekawieniem). W ten oto sposób powstawały historie na pograniczu science fiction, komedii i absurdu.... Historie nieprzemyślane wcześniej, zupełnie spontaniczne, inspirowane bajkami na dobranoc, które regularnie czytała mi moja mama. Prawdę mówiąc dość mgliście rysują mi się obecnie tamte chwile. Pamiętam jednak, że nieodłącznym elementem moich bajek byli cyganie. Nie smoki, księżniczki, czy inne, może bardziej naturalne dla dziecięcej wyobraźni postacie, tylko właśnie cyganie. Zazwyczaj byli ubodzy i wędrowali przez lasy, gdzie spotykały ich różne przygody, by ostatecznie wylądować na końcu świata, co zresztą było ich zamierzeniem. Pamiętam również, że czasem, gdy bajka powinna już się skończyć, starałam się usilnie przedłużyć jej byt, czasem dość nieudolnie i wtedy właśnie interweniowała Pani Przedszkolanka.... ehhhh....

Opowiadam to, ponieważ od tamtej pory, odkąd skończyłam 6 lat żyję w głębokim przekonaniu, że książki mocno nas kształtują i pomagają, jeśli tylko im na to pozwolimy... więc czytajmy! Sobie i bliskim!

"Gałązka z Drzewa Słońca" to zbiór niezwykłych opowiadań do snu i nie tylko. Serdecznie polecam małym i dużym. A żeby nie być gołosłowną, fragment na zachętę...


   "Żył sobie król, który był królem z dziada pradziada, dobrze się więc czuł w koronie i do twarzy mu z nią było. Wiedział też, jak się ją nosi na głowie, żeby było najpiękniej i najdostojniej.
    Ale odkąd umarła jego żona, przemądra królowa, król włożył koronę na opak, aby go kłuła swymi kolcami w głowę na znak smutku królewskiego i żałoby. Chodził w tej koronie obróconej do góry nogami, siadywał w niej na tronie, nawet we śnie z nią się nie rozstawał.
    Co wieczór przed ułożeniem się do snu, król powtarzał sobie głośno przyrzeczenie, jakie złożył jeszcze królowej. Powtarzał, aby nie zapomnieć o danej obietnicy. A była ona taka:
- Przyrzekam, że nie oddam córki za żonę nikomu innemu, tylko temu, kto przyniesie mi gałązkę z Drzewa Słońca! (...)."
Ficowski J., "Gałązka z Drzewa Słońca"




PS. Moja trzylatka boi się zawartych w naszym nowszym wydaniu ilustracji. Mamy dwa wydania - jedno Kasi, nawet nie nieco zniszczone i jedno Ali - nowiusieńkie :). A co!






2 lis 2014

opowiedział dzięcioł sowie

Pięknie zilustrowane klasyczne opowiadanie Jana Brzechwy. Historia dwóch przedsiębiorczych zwierząt - wilka Barnaby i rysia Bazylego. Otwierają oni sklepy w lesie, specjalizujące się w różnych branżach. Dodatkowo nie mają dla siebie żaaadnej konkurencji, stąd łatwa pokusa o nie do końca uczciwe zwielokrotnienie swych zysków.... Leśnym zwierzątkom przestają podobać się metody stosowane przez wilka i rysia stąd pomysł.... sklepu spółdzielczego :) .... czy im się uda? Zboczcie sami....


"(...) Było tak: w sędziwym lesie, 
Który widać na bezkresie,
mieszkał bury wilk Barnaba, 
zamożniejszy od nababa.
Miał on skarbów pełne wory
i wciąż znosił do komory
smakołyki i frykasy,
z których słyną polskie lasy.

Miał Barnaba spryt handlowy, 
więc założył śród dąbrowy
sklep dla zwierząt. Na polanie
wybudował rusztowanie,
poukładał mech u góry,
pozatykał gliną dziury,
gałęziami ściany pokrył
i, z wysiłku cały mokry,
siadł za ladę. Na tej ladzie
smakowite kąski kładzie.
Każdy łatwo coś wyszuka:
jest tu przysmak dla borsuka,
jest pachnący ser dla lisa,
dla niedźwiedzia pełna misa,
coś dla kuny do zjedzenia,
świeża marchew dla jelenia,
dla jaszczurek smaczny żurek
i orzechy dla wiewiórek. 

Siedzi wilk Barnaba w sklepie
i zmrużywszy jedno ślepie
wszystkich woła i zaprasza:
- Komu jaja, komu kasza,
komu mleko na śniadanie?
U mnie w sklepie jest najtaniej! (...)

Brzechwa Jan, Opowiedział Dzięcioł Sowie






Brzechwa J., "Opowiedział dzięcioł sowie"


26 paź 2014

ćwiczymy spostrzegawczość!

Trzy dziewczynki w moim domu. Dwie trzylatki i jedna nastolatka. Czy istniej zabawa, która może zainteresować je wszystkie... pewnie nie jedna, ale ja na jednej się skupię - zabawa w spostrzegawczość! Zakupiłyśmy z Alą książkę formatu A2 w twardej okładce, wydawnictwa Dwie Siostry pt "Jesień na ulicy Czereśniowej". Książka zawiera jedynie ilustracje, ale za to bardzo szczegółowe, bo o szczegóły właśnie tu chodzi! Ja pytam, gdzie jest papuga, a dziewczyny szukają.... Wersja łatwiejsza polega na podpowiedzi "ciepło.....zimnoooo.....gorąco!". Moje dziecko od 3 tygodni angażuje gości w zabawę na ulicy Czereśniowej...na szczęście szczegółów jest wystarczająco dużo ;).





Wyd. Dwie Siostry, Jesień na ulicy Czereśniowej"

10 wrz 2014

Andrus i jego bajki ;)

Bajki dla dziecinnych.

Kto zna Artura Andrusa, temu instynkt zapewne podpowiada, że bez względu na słowo "bajki" w tytule (a może przede wszystkim dlatego), książkę tą NALEŻY POSIADAĆ. Co więcej. Jeśli ktoś pomaszerował do księgarni, książkę zakupił, a w następstwie przeczytał ten na końcu... wraca do strony pierwszej i zaczyna czytać od początku! O tak! Książka zasługuje na miano bestsellera zarówno w kategorii bajek dla dzieci jak i dla dorosłych.

PS. Nie mogę się jedynie zdecydować, czy bajkę lepiej się czyta, czy słucha. Tak owszem, książka zawiera audio book czytany przez samego Andrusa przy współudziale Bałtroczyka. Nieznośnie zgrany duet ;).

Na dobry początek....


"Skąd te bzdurki?

List kończył się tak:
    ...Babcia przesyła Panu pozdrowienia i mówi, że gdyby Pan do nas kiedyś przyjechał, to dałaby Panu chleba z masłem, ale go zjadła, kiedy jeszcze chodziła do laseczka, więc teraz może co najwyżej dać Panu gruszek w fartuszek. Ale pod warunkiem, że przywiezie Pan swój fartuszek i swoje gruszki. Babcia jest dziwna, a ja kończę, bo muszę trochę się oczyścić i wyprasować, bo wyglądam, jakby mnie ktoś wyciągnął krowie z gardła albo wilkowi z brzucha. Niech się Pan zabiera d roboty! Ściskam obie łapki.
Żona Zielonej Czapki

    Nie wierzyłem własnym oczom! dostałem list od prawdziwego Czerwonego Kapturka! Nie jest już małą dziewczynką. Wyrosła, wyszła za mąż za gajowego, który ją i jej babcię wielokrotnie wyciągał z brzucha wilka. A że gajowy nosił zieloną czapkę, teraz nie nazywają jej Czerwonym Kapturkiem, tylko Żoną Zielonej Czapki. (...)

Andrus Artur, Bajki dla dziecinnych






1 wrz 2014

uwaga olbrzym!

Baśnie tysiąca i jednej nocy. Książka, która w pewnym czasie była uwielbiana przez moją córkę. Było to dla mnie zaskakujące z punktu widzenia zawartych wewnątrz ilustracji. Jak to być może, że rysunki, które wzbudzają mój wewnętrzny sprzeciw, a nawet odrazę, są towarem pożądanym przez moje niespełna trzyletnie wtedy dziecko. Ta wewnętrzna kontrowersja zmusiła mnie do przemyśleń i analizy sytuacji. Skoro ilustracje z punktu widzenia dorosłego są nieodpowiednie, jednakoż dla małego czytelnika stanowią one przedmiot fascynacji, to czy wytłumaczyć czytelnikowi, że rysunki są poprostu okropne i narzucić mu ten pogląd, czy też nie... Ostatecznie doszłam do wniosku, że ilustracje są wystarczająco okropne, aby pozwolić je dziecku oglądać... Ostatecznie nie traktowały one rzeczach zakazanych, nie spełniały jedynie moich kategorii "ładnych obrazków". Potwory zostały z nami na jakiś czas, a wraz z nimi Sindbad Żeglarz i jego przygody, Ali Baba w towarzystwie 40 niebezpiecznych rozbójników i inni bohaterowie. Nie wszystkie bajki przeczytałam Ali. Dwie zostały ominięte. Są na swój sposób ciekawe i nie można im odmówić mądrego morału, niemniej trzylatek, czy nawet pięciolatek może je odebrać w niechciany sposób.
Pomimo pewnych kontrowersji, które książka we mnie wzbudziła, polecam ją. Same bajki są ciekawe, egzotyczne, wciągające i nie za długie, co ma znaczenie przy wieczornym czytaniu :). Bajki te, czytałam kilkukrotnie z nieukrywaną przyjemnością, co nie zdarza mi się często... książki raz przeczytane wolę powierzać nowym czytelnikom lub moim półkom...