Grunt to mieć materiał! Do pisania, do czytania (chyba też tak się mówi) i oczywiście materiał do szycia! Dziś, jak wiemy, jest niedziela. A tak się składa, że maszyna nówka sztuka ledwo zupełnie śmigana stoi sobie ślicznie na stoliczku i czeka... Mąż się w las puścił (jakkolwiek to brzmi, to prawda) i tak sama zostałam z córą... śniadanko, mycie, ubieranie i....myślę.... na maszynę zerkam, a ona tęsknie wzdycha... do pracy rwie się jej bębenek...myślę... przecież niedziela jest... gdzie by tu coś....hmmm....wiem! W niedziele czynna jest Ikea (i mamy taką tam nie zupełnie zamierzoną reklamę)! Więc pędzimy po zakup materiału na poszewki :)). W tej chwili materiał leży i czeka do jutra, ponieważ nie mam jeszcze miarki krawieckiej ani chociaż linijki długaśnej, a tak na oko to nie chcę... bo materiał jak się okazało, wcale taki znowu bardzo tani nie jest....
Szycie to kolejne moje życie! Po książkach Alusinych oczywiście! Nadal czytamy Pippi Pończoszankę, już niedługo krótka relacja...
...zdanie, które najczęściej pada z ust mojej 3latki to "mamo poczytaj!" więc czytam... z miłości ;)
4 sty 2015
zakładka, okładka i ex libris
Zakładka.
Rzecz niezwykle przydatna jeśli ktoś nie czyta książek jednym tchem. Oczywiście rolę zakładki świetnie zastąpi pocztówka, fiszka czy rachunek lub paragon ale... my wolimy takie "nasze" zakładki! Ala popełniła już dwie zakładki, z czego pierwszą podczas Targów Książki w Poznaniu :). Obecnie zakładka została oprawiona i zdobi ścianę Alicji wraz z innymi bardziej i mniej ważnymi arcydziełami. Drugą zakładkę Ala popełniła w przedszkolu - tej nie oprawiałyśmy, z niej korzystamy.
Polecam samodzielne wykonanie zakładki! To świetna zabawa dla malucha i starszaka, a poza tym JAKA SATYSFAKCJA :). Mój plan to... uszycie zakładki oczywiście!
Okładka.
Chciałabym... uszyć okładki na książki Alusi! Może nie na wszystkie, bo pewnie nic innego bym nie robiła w tym roku... ale na wybrane! Czas daję sobie do końca marca - kwartał powinien wystarczyć...
Ex libris
Coś czego nie mamy, a co mieć bardzo chcemy. Każdą książkę opatrzymy naszym znakiem rozpoznawczym :). Swoją drogą to fajny pomysł na prezent dla mola książkowego.
Rzecz niezwykle przydatna jeśli ktoś nie czyta książek jednym tchem. Oczywiście rolę zakładki świetnie zastąpi pocztówka, fiszka czy rachunek lub paragon ale... my wolimy takie "nasze" zakładki! Ala popełniła już dwie zakładki, z czego pierwszą podczas Targów Książki w Poznaniu :). Obecnie zakładka została oprawiona i zdobi ścianę Alicji wraz z innymi bardziej i mniej ważnymi arcydziełami. Drugą zakładkę Ala popełniła w przedszkolu - tej nie oprawiałyśmy, z niej korzystamy.
Polecam samodzielne wykonanie zakładki! To świetna zabawa dla malucha i starszaka, a poza tym JAKA SATYSFAKCJA :). Mój plan to... uszycie zakładki oczywiście!
Okładka.
Chciałabym... uszyć okładki na książki Alusi! Może nie na wszystkie, bo pewnie nic innego bym nie robiła w tym roku... ale na wybrane! Czas daję sobie do końca marca - kwartał powinien wystarczyć...
Ex libris
Coś czego nie mamy, a co mieć bardzo chcemy. Każdą książkę opatrzymy naszym znakiem rozpoznawczym :). Swoją drogą to fajny pomysł na prezent dla mola książkowego.
3 sty 2015
Nowy Rok i Gilanie Ali
Nowy Rok i nowe postanowienia. W tym Roku mam 3 wyjątkowe postanowienia. O dwóch napiszę, trzeciego nie będę zapeszać, od tak na wszelki wypadek. Postanowienie nr 1 to oczywiście pisać więcej o tym, co czytamy z Alą. Bo czytamy dużo, ale często proza życia staje się odpowiednią wymówką, by nie dzielić się naszymi wrażeniami na łamach Biblioteki... nie ładnie... poprawę czas zacząć!
Postanowienie nr 2 to.... tam ta dam! Ano dostałam od męża wyczekaną.... maszynę do szycia! I tak rozpoczynam kolejną przygodę! Maszyna zamieszkała u nas wczoraj, a już za jej przyczynkiem mamy poduszeczki sztuk cztery oraz sukienkę bardzo fantazyjną dla Ali..... lalki :) Jestem podekscytowana i pełna zapału do działania. Wierzę, że mam talent w tym temacie i już niedługo wypełnię garderobę swoimi projektami :)
Ostatnimi czasy Ala więcej niż nieco nam gilała. Gilała i nie chodziła do przedszkola za to przedszkole zrobiłyśmy sobie w domu :). Ala wcielała się chyba we wszystkie dzieci z grupy Biedronek lub (gdy chciała poudawać starszaków) Puchatków. Dzieci z grupy Ali najbardziej zainteresowane były pracami plastycznymi, zwłaszcza takimi z użyciem kleju i nożyczek... Mamy z Alą stare gazetki z ćwiczeniami dla przedszkolaków, które już zostały uzupełnione. Ala wycinała z nich różne ilustracje i za pośrednictwem kleju i wyobraźni na kartonie tworzyła własne arcydzieła (zrobić zdjęcie i wkleić Mamo!).
W naszym domowy przedszkolu najnieulubieńszą zabawą była oczywiście zabawa w.... leżakowanie ;)
Postanowienie nr 2 to.... tam ta dam! Ano dostałam od męża wyczekaną.... maszynę do szycia! I tak rozpoczynam kolejną przygodę! Maszyna zamieszkała u nas wczoraj, a już za jej przyczynkiem mamy poduszeczki sztuk cztery oraz sukienkę bardzo fantazyjną dla Ali..... lalki :) Jestem podekscytowana i pełna zapału do działania. Wierzę, że mam talent w tym temacie i już niedługo wypełnię garderobę swoimi projektami :)
Ostatnimi czasy Ala więcej niż nieco nam gilała. Gilała i nie chodziła do przedszkola za to przedszkole zrobiłyśmy sobie w domu :). Ala wcielała się chyba we wszystkie dzieci z grupy Biedronek lub (gdy chciała poudawać starszaków) Puchatków. Dzieci z grupy Ali najbardziej zainteresowane były pracami plastycznymi, zwłaszcza takimi z użyciem kleju i nożyczek... Mamy z Alą stare gazetki z ćwiczeniami dla przedszkolaków, które już zostały uzupełnione. Ala wycinała z nich różne ilustracje i za pośrednictwem kleju i wyobraźni na kartonie tworzyła własne arcydzieła (zrobić zdjęcie i wkleić Mamo!).
W naszym domowy przedszkolu najnieulubieńszą zabawą była oczywiście zabawa w.... leżakowanie ;)
26 gru 2014
Wesołych Świąt !!!
Ostatnio mało pisałam. Złożyło się na to kilka zupełnie przyziemnych familijno zawodowych powodów. Postanowienie na Nowy Rok - pisać więcej!
Na wstępie chciałabym podziękować Świętemu Mikołajowi, który przysłał nam paczkę z pięknymi książeczkami :) ŚWIĘTY MIKOŁAJU! DZIĘKUJEMY!
A teraz..... zdrowych, wesołych i przede wszystkim Rodzinnych Świąt życzy Ala z Rodzicami. Po cichu liczę, że pod choinką każdego maluszka i starszaka, prócz fury wspaniałych zabawek, znalazła się ciekawa lektura ;). Hoł hoł hoł!!!
Na wstępie chciałabym podziękować Świętemu Mikołajowi, który przysłał nam paczkę z pięknymi książeczkami :) ŚWIĘTY MIKOŁAJU! DZIĘKUJEMY!
A teraz..... zdrowych, wesołych i przede wszystkim Rodzinnych Świąt życzy Ala z Rodzicami. Po cichu liczę, że pod choinką każdego maluszka i starszaka, prócz fury wspaniałych zabawek, znalazła się ciekawa lektura ;). Hoł hoł hoł!!!
8 lis 2014
wspomnienie
Lubimy czytać.
Lubimy oglądać ładne ilustracje.
Lubimy mieć książki na wyłączność na naszych półkach....a półek coraz mniej...właściwie miejsca brak niemalże....
...ale nic to!
"Gałązka z Drzewa Słońca" , Baśnie Cygańskie. Jerzy Ficowski.
"Skąd jesteś?
Zewsząd.
Dokąd idziesz?
Wszędzie.
A po co?
Żeby zaprzyjaźnić się ze światem."
THAGAR SOVNAKUNO
To jedna z tych książek, która towarzyszyła mojemu dzieciństwu. Co więcej, stanowiła inspirację do rozwijania zdolności krasomówczych w gronie sześciolatków. Wieść rodzinna niesie, że w zerówce Kasieńka siadała na środku sali przedszkolnej, na taboreciku, a wokół niej wygodnie na dywanie usadowiała się grupa zerówkowiczów. Kasia zaczynała opowiadać...a grupa słuchała (podobno nawet z niemałym zaciekawieniem). W ten oto sposób powstawały historie na pograniczu science fiction, komedii i absurdu.... Historie nieprzemyślane wcześniej, zupełnie spontaniczne, inspirowane bajkami na dobranoc, które regularnie czytała mi moja mama. Prawdę mówiąc dość mgliście rysują mi się obecnie tamte chwile. Pamiętam jednak, że nieodłącznym elementem moich bajek byli cyganie. Nie smoki, księżniczki, czy inne, może bardziej naturalne dla dziecięcej wyobraźni postacie, tylko właśnie cyganie. Zazwyczaj byli ubodzy i wędrowali przez lasy, gdzie spotykały ich różne przygody, by ostatecznie wylądować na końcu świata, co zresztą było ich zamierzeniem. Pamiętam również, że czasem, gdy bajka powinna już się skończyć, starałam się usilnie przedłużyć jej byt, czasem dość nieudolnie i wtedy właśnie interweniowała Pani Przedszkolanka.... ehhhh....
Opowiadam to, ponieważ od tamtej pory, odkąd skończyłam 6 lat żyję w głębokim przekonaniu, że książki mocno nas kształtują i pomagają, jeśli tylko im na to pozwolimy... więc czytajmy! Sobie i bliskim!
"Gałązka z Drzewa Słońca" to zbiór niezwykłych opowiadań do snu i nie tylko. Serdecznie polecam małym i dużym. A żeby nie być gołosłowną, fragment na zachętę...
"Żył sobie król, który był królem z dziada pradziada, dobrze się więc czuł w koronie i do twarzy mu z nią było. Wiedział też, jak się ją nosi na głowie, żeby było najpiękniej i najdostojniej.
Ale odkąd umarła jego żona, przemądra królowa, król włożył koronę na opak, aby go kłuła swymi kolcami w głowę na znak smutku królewskiego i żałoby. Chodził w tej koronie obróconej do góry nogami, siadywał w niej na tronie, nawet we śnie z nią się nie rozstawał.
Co wieczór przed ułożeniem się do snu, król powtarzał sobie głośno przyrzeczenie, jakie złożył jeszcze królowej. Powtarzał, aby nie zapomnieć o danej obietnicy. A była ona taka:
- Przyrzekam, że nie oddam córki za żonę nikomu innemu, tylko temu, kto przyniesie mi gałązkę z Drzewa Słońca! (...)."
PS. Moja trzylatka boi się zawartych w naszym nowszym wydaniu ilustracji. Mamy dwa wydania - jedno Kasi, nawet nie nieco zniszczone i jedno Ali - nowiusieńkie :). A co!
Lubimy oglądać ładne ilustracje.
Lubimy mieć książki na wyłączność na naszych półkach....a półek coraz mniej...właściwie miejsca brak niemalże....
...ale nic to!
"Gałązka z Drzewa Słońca" , Baśnie Cygańskie. Jerzy Ficowski.
"Skąd jesteś?
Zewsząd.
Dokąd idziesz?
Wszędzie.
A po co?
Żeby zaprzyjaźnić się ze światem."
THAGAR SOVNAKUNO
To jedna z tych książek, która towarzyszyła mojemu dzieciństwu. Co więcej, stanowiła inspirację do rozwijania zdolności krasomówczych w gronie sześciolatków. Wieść rodzinna niesie, że w zerówce Kasieńka siadała na środku sali przedszkolnej, na taboreciku, a wokół niej wygodnie na dywanie usadowiała się grupa zerówkowiczów. Kasia zaczynała opowiadać...a grupa słuchała (podobno nawet z niemałym zaciekawieniem). W ten oto sposób powstawały historie na pograniczu science fiction, komedii i absurdu.... Historie nieprzemyślane wcześniej, zupełnie spontaniczne, inspirowane bajkami na dobranoc, które regularnie czytała mi moja mama. Prawdę mówiąc dość mgliście rysują mi się obecnie tamte chwile. Pamiętam jednak, że nieodłącznym elementem moich bajek byli cyganie. Nie smoki, księżniczki, czy inne, może bardziej naturalne dla dziecięcej wyobraźni postacie, tylko właśnie cyganie. Zazwyczaj byli ubodzy i wędrowali przez lasy, gdzie spotykały ich różne przygody, by ostatecznie wylądować na końcu świata, co zresztą było ich zamierzeniem. Pamiętam również, że czasem, gdy bajka powinna już się skończyć, starałam się usilnie przedłużyć jej byt, czasem dość nieudolnie i wtedy właśnie interweniowała Pani Przedszkolanka.... ehhhh....
Opowiadam to, ponieważ od tamtej pory, odkąd skończyłam 6 lat żyję w głębokim przekonaniu, że książki mocno nas kształtują i pomagają, jeśli tylko im na to pozwolimy... więc czytajmy! Sobie i bliskim!
"Gałązka z Drzewa Słońca" to zbiór niezwykłych opowiadań do snu i nie tylko. Serdecznie polecam małym i dużym. A żeby nie być gołosłowną, fragment na zachętę...
"Żył sobie król, który był królem z dziada pradziada, dobrze się więc czuł w koronie i do twarzy mu z nią było. Wiedział też, jak się ją nosi na głowie, żeby było najpiękniej i najdostojniej.
Ale odkąd umarła jego żona, przemądra królowa, król włożył koronę na opak, aby go kłuła swymi kolcami w głowę na znak smutku królewskiego i żałoby. Chodził w tej koronie obróconej do góry nogami, siadywał w niej na tronie, nawet we śnie z nią się nie rozstawał.
Co wieczór przed ułożeniem się do snu, król powtarzał sobie głośno przyrzeczenie, jakie złożył jeszcze królowej. Powtarzał, aby nie zapomnieć o danej obietnicy. A była ona taka:
- Przyrzekam, że nie oddam córki za żonę nikomu innemu, tylko temu, kto przyniesie mi gałązkę z Drzewa Słońca! (...)."
Ficowski J., "Gałązka z Drzewa Słońca"
PS. Moja trzylatka boi się zawartych w naszym nowszym wydaniu ilustracji. Mamy dwa wydania - jedno Kasi, nawet nie nieco zniszczone i jedno Ali - nowiusieńkie :). A co!
Subskrybuj:
Posty (Atom)